sobota, sierpnia 12, 2023

Ameryka po sepsie...

 Hejka Czytelnicy. Teraz Wam opowiem jak pojechałam do Ameryki. 


Przyjechałam do Ameryki. I na drugi dzień były badania. Czyli ile ważę (waga zawsze była za duża). To pomińmy. Zawsze rano przychodziły dwie pielęgniarki. Kiedy wchodziły wiedziałam co mnie czeka... Ból...


Czemu ból? 

Ja nie wiem czy Panie były niedelikatne? Czy darłam się z przyzwyczajenia? Nie wiem po prostu nie wiem. Bałam się bólu...


Było cewnikowanie, bo inaczej nie dało się pobrać moczu. I najgorsze pobieranie krwi. Panie próbowały, ale krwi było mało... Mama zawsze mówiła "bym to wzięła na siebie, ale nie mogę... Nie płacz Ola". 

Ale pobranie krwi bolało. 


Kiedy było po wszystkim myślałam, że nic gorszego mnie nie spotka... 

Ale została rehabilitacja... 

O tym może jutro. Troszkę się popłakałam, ale kiedyś obiecałam, że o tym napiszę... 


Wczoraj napisałam "Mama coś mi powiedziała, że stawiali mnie już w Elblągu. To było zaraz po sepsie. Ja płakałam, bo nie chciałam stać. Rehabilitantka nie pozwoliła mnie zdjąć." 

Mamie się chyba pomyliły sytuację.

Siostra mi napisała, że stałam przed sepsą. 

Wiecie co? Ja nic nie pamiętam, ale troszkę zgupiałam. Bo jedna tak druga inaczej. 

Jedno jest wiadome! Że tak było, ale kiedy? Tego nie wie nikt. 😂😂

KOCHANE BABY! ❤️❤️

OBIE SIĘ MNĄ NAJWIĘCEJ ZAJMOWAŁY! ❤️❤️

MAMA I SIOSTRA TO WSPANIAŁE KOBIETY! ❤️❤️


P.S. Napiszę tylko, CIESZCIE SIĘ ŻYCIEM!



Pozdrawiam Was Czytelnicy.

Aleksandra Sarol.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Dobrze dobrane leki 👍😃

 Cześć Czytelnicy. Jest godzina 11:01 ja się już obudziłam po ćwiczeniach. Dzisiaj coś mi się pomieszały ćwiczenia. Na razie nie ćwiczę z no...